„Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie…” (Łk 15, 18)

„Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie…” (Łk 15, 18)

Biskup Stanisław Stefanek TChr
Nowy katechumenat w domu rodzinnym



Wyznanie grzechów, jeden z istotnych elementów sakramentu pojednania, stwarza niemałe trudności tak u dzieci, jak i u dorosłych. Z różnych powodów pojawiają się te zahamowania, jednakże powinność wyznania grzechów niech będzie przedmiotem szczegółowych rozważań w rozmowach domowych. Jak to podkreślamy zawsze, zwłaszcza z dziećmi i młodzieżą.
Skąd bierze się ta trudność? Mam mówić o swoich osobistych słabościach i bardzo utajnionych czynach przed człowiekiem. Niekiedy dodajemy jeszcze, przecież ten człowiek jest też słaby i też popełnia grzechy. Ta sytuacja, zamiast budzić w nas nadzieję wyrozumienia i rzeczowej rozmowy, krępuje nas dodatkowo. Dlatego pojawia się sporo takich umysłów, które wolą wyznawać swoje grzechy „przed Stwórcą, przed ładem, który widzimy w przyrodzie, przed dziełami sztuki, które w nas budzą wyższe uczucia, w czasie słuchania wspaniałej muzyki, która mobilizuje nas do ładzenia swojego życia…”. Takich wymówek można usłyszeć sporo zwłaszcza wśród dorosłych chrześcijan powołujących się na właściwy poziom wykształcenia i środowiska kulturowego. Jest wprawdzie, w wyznaniu grzechów element ludzki. Cytowany w tytule marnotrawny syn zwraca się do ojca, chociaż Boga wymienia na pierwszym miejscu, ma świadomość naruszenia przykazania, które na Synaju otrzymał Izrael jako podstawę porządkowania sumienia osobistego i życia wspólnotowego. Ale przecież kapłan, przed którym się spowiadamy, nie został przeze mnie skrzywdzony. Ten grzech wyznaje tylko Bogu, a przed kapłanem mam wymieniać ogólnie najbliższych, wobec których zachowałem się w sposób krzywdzący.
Kościół Święty dodatkowo ułatwia nam pokonanie tej trudności przez zabezpieczenie anonimowości spowiedzi. Jest możliwość nawet techniczna – przez zasłonięte konfesjonały, przez odbywanie spowiedzi w miejscowości, gdzie nas nikt nie zna, przez szukanie spowiednika, z którym się nigdy nie zetknąłem. Te warunki dodatkowo podkreślają, iż wyznanie grzechów kierowane jest tylko wobec Boga. Kapłan może siebie nazwać przeźroczystym świadkiem, który nie zatrzymuje w sobie nic z zasłyszanego wyznania.
Z drugiej strony trzeba stwierdzić, iż jest w nas głęboko zakorzeniona potrzeba odsłonięcia swojego wnętrza zwłaszcza w sytuacjach trudnych. Mamy w pamiętnikach ludzi żyjących na wielkich przestrzeniach Syberii takie sceny, w których umierający ojciec czy matka prosi swoje dziecko, aby przyjęło od niego spowiedź i powtórzyło ją księdzu, jeżeli takiego uda się spotkać na tej bezkresnej przestrzeni cierpień wygnańców. Chcemy oczyścić swoje sumienie, chcemy wyrzucić z siebie to, co nam się wydaje słabością ludzką i wybrać się do wieczności, na spotkanie z Bogiem tylko z Jego zapisanym w nas obrazem. Pięknie wyjaśnia tę potrzebę św. Augustyn: „Ten, kto wyznaje swoje grzechy i oskarża się ze swoich grzechów, już działa razem z Bogiem. Bóg osądza twoje grzechy, jeśli ty także je osądzasz, jednoczysz się z Bogiem. Człowiek i grzesznik to w pewnym sensie dwie rzeczywistości; gdy jest mowa o człowieku, uczynił go Bóg; gdy mowa jest o grzeszniku, uczynił go człowiek. Zniszcz to, co ty uczyniłeś, aby Bóg zbawił to, co On uczynił… Gdy zaczynasz brzydzić się tym, co uczyniłeś, wówczas zaczynają się twoje dobre czyny, ponieważ osądzasz swoje złe czyny” ( KKK, nr 1458).
Kościół Święty poleca nam bezwarunkowe wyznanie wszystkich grzechów ciężkich. Jest to warunek dobrego odprawienia spowiedzi. Ale też codzienne, czyli powszednie nasze przewinienia z pożytkiem wyznajemy zwłaszcza przy regularnym spowiadaniu się, bo pomaga nam to kształtować nasze sumienie, walczyć ze złymi skłonnościami i poddawać się leczącej mocy Chrystusa. Wracamy do rady, że często odprawiana spowiedź jest sposobem najowocniejszego korzystania ze skarbu Bożego Miłosierdzia.
Trzeba podkreślić jeszcze jeden wymiar wyznania grzechów. Szczerość międzyludzka staje się fundamentem głębokiej przyjaźni nawet wtedy, kiedy nawzajem, w sposób poważny, siebie zranimy. Lekarstwem zalecanym również w procesach terapii psychologicznej jest zrzucenie z siebie obciążeń przez otwartość i serdeczne przeprosiny. W ten sposób łatwo możemy przełamać ten zły obyczaj, który się w tej chwili utrwalił dosyć powszechnie we współczesnej mentalności, zwyczaj kłamania, pokrywania prawdy kłamstwem. Tak mamy bronić swoich interesów, tak nam też prawo stanowione zezwala, że we własnych sprawach nie jesteśmy zobowiązani do szczerości. Nigdy nie dojdziemy do pogłębionych relacji międzyludzkich opartych li tylko na rozmaitych obliczeniach, przekłamaniach i wykrętach.
Jest więc w dalszym ciągu potrzebne na co dzień to powiedzenie: mówię ci szczerze, jak na spowiedzi. To szersze rozumienie szczerości wzięte z konfesjonału bardzo przydaje się do budowania kultury i relacji międzyludzkich.